HRlaw.pl

Opublikowano Kategorie umowa o pracę

Ryzyko przekwalifikowania umowy B2B zawartej z byłym pracownikiem

Popularnym zjawiskiem na polskim rynku pracy jest „przejście” z umowy o pracę na umowę o współpracy pomiędzy przedsiębiorcami (umowa B2B) w ramach założonej przez pracownika działalności gospodarczej. Decydując się jednak na zmianę formy zatrudnienia, należy pamiętać o tym, aby ukształtować stosunek prawny z zachowaniem jego prawidłowej klasyfikacji.

Umowa o współpracy pomiędzy przedsiębiorcami zawarta w miejsce umowy o pracę niesie szereg potencjalnych korzyści – zarówno dla pracodawcy, jak i pracownika.

W przypadku pracodawcy jest to między innymi wyeliminowanie obowiązków płatnika podatku dochodowego, składek ZUS-owskich czy możliwość odliczenia VAT-u od zakupionej usługi. Natomiast samozatrudniony może liczyć na większą swobodę działania, możliwość odliczenia wielu wydatków związanych z prowadzeniem działalności (np. na samochód, telefon, sprzęt biurowy), a także wyższe zarobki, ponieważ pracodawca, decydując się na takie rozwiązanie, obniża koszty związane z zatrudnieniem. Rozwiązanie to jest też atrakcyjne wobec wprowadzonej w 2018 r. „konstytucji biznesu”[1], czyli pakietu zmian pięciu ustaw w celu ułatwienia prowadzenia działalności.

Niemniej jednak, podejmując decyzję o zmianie formy współpracy, należy mieć na względzie ryzyko przekwalifikowania umowy cywilnoprawnej w umowę o pracę, co uzależnione jest od okoliczności faktycznych związanych ze świadczeniem pracy.

Na szczególną uwagę w tym przedmiocie zasługuje treść wyroku Sądu Najwyższego – Izba Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych z 24 czerwca 2015 r. (II PK 189/14), w którym skład sędziowski orzekł, że forma współpracy pomiędzy osobą prowadzącą działalność gospodarczą a pracodawcą stanowiła w rzeczywistości ukrytą formę zatrudnienia na etacie. Sąd Najwyższy stanął na stanowisku, że praca określonego rodzaju wykonywana na rzecz pracodawcy, pod jego kierownictwem, odpłatnie, w miejscu i czasie ściśle wyznaczonym przez pracodawcę wystarczy do stwierdzenia istnienia stosunku pracy.

Test jednej faktury

Ryzyko przekwalifikowania wydaje się jeszcze większe w kontekście zapowiadanego przez resort finansów „testu przedsiębiorcy”, czyli wdrożenia mechanizmu weryfikacji kontraktów B2B, który pozwalałby odróżnić przedsiębiorców od osób, które jedynie formalnie prowadzą działalność gospodarczą, ale faktycznie sposób ich pracy nie różni się od stosunku pracy. Jednym z elementów, który wskazywać miałby na fikcyjność samozatrudnienia, jest świadczenie pracy na rzecz jednego kontrahenta i wystawianie jednej faktury miesięcznie.

Co prawda ostatecznie rząd nie przyjął testu, ale Ministerstwo Finansów w dalszym ciągu deklaruje skuteczniejsze egzekwowanie dotychczasowych przepisów, tak aby oddzielać „prawdziwych przedsiębiorców” od pracowników jedynie rozliczających się jak przedsiębiorcy. Zdaniem resortu obowiązujące przepisy ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych już zawierają rozwiązania, które mają na celu eliminowanie z życia gospodarczego nadużyć w zakresie przechodzenia na tzw. samozatrudnienie.

Kryteria klasyfikacji

Podstawowe kryteria pozwalające odróżnić umowę o współpracy od umowy o pracę wynikają wprost z brzmienia art. 22 § 1 Kodeksu pracy. Zgodnie z jego treścią przez nawiązanie stosunku pracy pracownik zobowiązuje się do wykonywania pracy określonego rodzaju na rzecz pracodawcy i pod jego kierownictwem oraz w miejscu i czasie wyznaczonym przez pracodawcę, a pracodawca – do zatrudniania pracownika za wynagrodzeniem.

Pomocniczo sięgnąć można także po kryteria klasyfikacji wynikające z art. 5b ust. 1 ustawy o PIT. Przepis ten zawiera tzw. negatywną definicję działalności gospodarczej, stanowiącą swoisty „test przedsiębiorcy”. Zgodnie z jego treścią za pozarolniczą działalność gospodarczą nie uznaje się czynności, jeżeli łącznie spełnione są następujące warunki:

  • odpowiedzialność wobec osób trzecich za rezultat wykonywanych czynności oraz ich wykonywanie, z wyłączeniem odpowiedzialności za popełnienie czynów niedozwolonych, ponosi zlecający wykonanie czynności,
  • czynności wykonywane są pod kierownictwem oraz w miejscu i czasie wyznaczonych przez zlecającego te czynności;
  • wykonujący czynności nie ponosi ryzyka gospodarczego związanego z prowadzoną działalnością.

Podsumowując, główne cechy stosunku pracy opisane ustawowo to: podleganie kierownictwu pracodawcy, podporządkowanie, osobiste wykonywanie określonego rodzaju pracy w miejscu i czasie wyznaczonym przez pracodawcę, wynagrodzenia płatne w regularnych odstępach czasu, a także brak ponoszenia przez świadczącego pracę ryzyka gospodarczego związanego z wykonywanymi czynnościami.

Na ocenę charakteru prawnego stosunku łączącego strony wpływa też okoliczność świadczenia przez samozatrudnionego pracy, która nie różni się od pracy świadczonej poprzednio i wykonywanie tych samych zadań, na rzecz tego samego pracodawcy, tyle że na podstawie umowy B2B (por. wyrok Sądu Najwyższego z 17 maja 2016 r., I PK 139/15).

Samozatrudniony musi być niezależny

Nie ulega wątpliwości, że aby ograniczyć ryzyko przekwalifikowania umowy o współpracę zawartej z osobą prowadzącą własną działalność gospodarczą w stosunek pracy, umowę należy pozbawić przynajmniej części elementów charakterystycznych dla stosunku pracy. Zmiana formy współpracy wiązać się powinna z rzeczywistą zmianą zakresu odpowiedzialności i uelastycznieniem zasad pracy osoby świadczącej usługi. Przede wszystkim samozatrudniony musi zyskać niezależność w wykonywaniu zleconych czynności – w orzecznictwie Sądu Najwyższego to właśnie podporządkowanie pracownika uznawane jest za główną cechę odróżniającą stosunek pracy od innych stosunków zobowiązaniowych (Por. np. wyrok Sądu Najwyższego – Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych z 16 maja 2019 r., II PK 27/18).

Podobne stanowisko prezentują ostatnio organy podatkowe. W interpretacji indywidualnej z 4 lipca 2019 r. (nr 0114-KDIP3-1.4011.239.2019.2.MJ) urząd skarbowy uznał, że w rozpatrywanym stanie faktycznym samozatrudniony, mimo związania z jednym kontrahentem i zachowania części praw i obowiązków zbliżonych do stosunku pracy (m.in. praca wykonywana od poniedziałku do piątku w godzinach 9-17, zwrot poniesionych wydatków związanych ze świadczeniem pracy, prawo do dni wolnych, ekwiwalent za niewykorzystany urlop, wynagrodzenie za czas choroby) mógł rozliczać się jak przedsiębiorca i płacić podatek liniowy. Zgodnie z zawartą ze spółką umową ponosił on bowiem ryzyko gospodarcze za świadczone na jej rzecz usługi, a także nie był jej podporządkowany, co zgodnie z ustawą o PIT przesądziło o jego statusie przedsiębiorcy.

Decydujące znaczenie ma wola stron?

Natomiast jeżeli umowa posiada równocześnie, z jednakowym nasileniem właściwości charakterystyczne dla zatrudnienia na podstawie umowy o pracę i umów cywilnoprawnych, o jej typie (rodzaju) decyduje zgodny zamiar stron i cel umowy, który może (ale wcale nie musi) wyrażać się także w nazwie umowy. Ocenie podlega przy tym nie tylko treść umowy, ale przede wszystkim sposób jej wykonywania. Pomocne przy kwalifikacji takiej umowy jest też uwzględnienie okoliczności towarzyszących jej zawarciu (np. wyrok Sądu Najwyższego z 29 listopada 2017 r., I PK 358/16). Stanowisko to wskazuje na dość liberalny stosunek sądów do kwestii zmiany kwalifikacji umowy, nadający doniosłe znaczenie rzeczywistemu zamiarowi stron, który kierował nimi przy zawieraniu umowy, ale tylko jeśli cechy obu rodzajów umów się równoważą.

Jednak nawet jeśli rzeczywisty zamiar stron wskazywał, że strony chciały zawrzeć umowę o świadczenie usług, nie ma to decydującego znaczenia w przypadku, jeśli zatrudnienie zainicjowane taką umową wyraża w przeważającym stopniu cechy stosunku pracy. Istotne jest bowiem nie to, jaką formalnie konstrukcję prawną strony zastosowały dla oznaczenia nawiązanego stosunku prawnego, ale rzeczywiste cechy tego stosunku ujawnione w trakcie jego realizacji. To one bowiem przesądzają o tym, czy nawiązany stosunek zatrudnienia jest stosunkiem pracy czy stosunkiem cywilnoprawnym (tak orzekł Sąd Najwyższy w wyroku z 16 maja 2019 r., II PK 27/18, podzielając stanowisko sądu I instancji w przedmiocie istnienia stosunku pracy pomiędzy stronami sporu, pomimo braku rzeczywistego zamiaru zawarcia umowy o pracę).

Oznacza to, że w razie wątpliwości, czy dana umowa jest umową o pracę, czy umową cywilnoprawną, należy ustalić, które cechy przeważają w treści i sposobie jej wykonywania przeważają. Dopiero przy jednakowym nasileniu cech każdego ze stosunków kluczowe znaczenie będzie miała wola stron zawartej umowy.

Dotkliwe konsekwencje

Przekwalifikowanie umowy cywilnoprawnej w umowę o pracę pociąga za sobą szereg możliwych konsekwencji, zarówno dla pracodawcy, jak i samozatrudnionego.

W przypadku przekwalifikowania stosunku łączącego strony na pracodawcy ciąży ryzyko konieczności opłacenia zaległych składek na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne, zaliczki na podatek dochodowy od osób fizycznych czy utraty prawa do pomniejszenia należnego podatku VAT o podatek naliczony wynikający z faktur wystawionych przez byłego pracownika (jeżeli usługi świadczone przez byłego pracownika podlegają opodatkowaniu VAT). Wspomniane sankcje wynikają przede wszystkim z faktu, że to pracodawca pełni funkcję płatnika podatku i składek na ubezpieczenia społeczne i ubezpieczenie zdrowotne, a w konsekwencji ponosi związaną z tym odpowiedzialność. Płatnik składek na ubezpieczenia społeczne i ubezpieczenie zdrowotne może również zostać ukarany karą do 5 000 zł oraz dodatkową sankcją w wysokości 100% powstałych zaległości.

Dodatkowo, w razie ustalenia, że łączący strony stosunek stanowił relację pracownik –pracodawca, działanie pracodawcy stanowić będzie wykroczenie karane grzywną od 1 000 zł do 30 000 zł, a pracownik uprawniony będzie do dochodzenia benefitów typowych dla relacji pracowniczej (w szczególności zapłaty za nadgodziny oraz urlop wypoczynkowy za okres do 3 lat wstecz).

Konsekwencje finansowe ciążą również na samozatrudnionym. Przekwalifikowanie umowy B2B w umowę o pracę mogłoby bowiem powodować uznanie, że osoba świadcząca pracę nie miała prawa odliczać od przychodu kosztów związanych z wykonywaniem działalności gospodarczej oraz odliczać VAT od produktów i usług nabywanych w ramach działalności gospodarczej. W konsekwencji wystąpić mogłyby nieprawidłowości rozliczeń transakcji w zakresie podatku VAT i konieczność uiszczenia zaległych kwot PIT.

Ponadto, chociaż składki na ubezpieczenie społeczne od umowy o pracę musiałyby być w całości odprowadzone do ZUS przez pracodawcę (w części finansowanej przez pracodawcę i pracownika), mógłby on następnie żądać od pracownika zwrotu zapłaconych składek na ubezpieczenie społeczne w części finansowanej przez pracownika. Dla pracodawcy mogłoby to oznaczać konieczność wszczęcia w tej sprawie powództwa przed sądem przeciwko pracownikowi.

Podsumowując, strony, decydując się na zamianę etatu na umowę współpracy, powinny dokładnie rozważyć „za” i „przeciw” oraz zrewidować warunki współpracy. Wbrew liberalnemu kierunkowi orzecznictwa sądów w tym zakresie spodziewać się można wzmożonej aktywności organów podatkowych i ZUS, które pomimo braku zapowiadanego „testu przedsiębiorcy” posiadają instrumenty kontroli samozatrudnionych. Sama zaś okoliczność świadczenia usług na rzecz byłego pracodawcy zwiększa ryzyko przekwalifikowania.

Barbara Belina vel Bylina


[1] Zgodnie z danymi zaprezentowanymi przez Ministerstwo Finansów po roku obowiązywania „konstytucji biznesu” liczba zakładanych działalności gospodarczych wzrosła o prawie 4 procent w stosunku do analogicznego okresu rok wcześniej. Brak jest natomiast danych, ilu nowych przedsiębiorców zatrudnionych było wcześniej na podstawie umowy o pracę u tego samego pracodawcy.